El Piter - strona o tematyce rowerowej

Projekty

Uratowanie Jubiego

26 luty 2015 | Piter

Po czterech miesiącach pozostawieniu Jubilata na zewnątrz udało mi się go przytargać do domu. Jego historia jest bardzo bogata i sięga lat 70-tych. Kubił go mój Tata. Dojeżdżał do pracy w czasach gdy o samochodzie można było pomarzyć... W latach 80-tych Jubi słuzył dzielnie jako mój transport (jako małego dziecka). Lata 90-te to renowacja go przez Tatę czym stal się moim pierwszym rowerem, na którym opuszczałem rodzime podwórko! Potem przyszła era Górali i Jubi został zapomniany. Przeleżał tak kilkanaście lat aż dałem go w lizing Mariankowi (na codzienne dojazdy do pracy). Marianek dokonał dzieła zniszczenia (miał wypadek na parkinku przez co korby straciły swoją oś symetrii i zostały przyspawane na stałe)... Gdy Jubi nie był już mu potrzebny odebrałem go i pewnego mroźnego poranka postanowiłem przejechać pół miasta (umówiony byłem ze Snejkiem, bo jechaliśmy do Warszawki). Stan jego był tak fatalny, że ujechawszy 200 metrów przeleciałem przez kierownicę obrywając w głowe laptopem... tego było za wiele!!! Zostawiłem go obok stacji benzynowej i tak zapiety przestał 4 miesiące...

JubiJubi

Szybki kurs na drugą stronę Łodzi i byłem już przy Jubim. Wcześniej jadąc na Sylwestra ze znajomymi postanowiłem sprawdzić czy nikt go nie ukradł. Szczerze powiedziawszy myślałem, że już go nie zobacze... Moim oczom ukazał się jednak mój Jubi!!! Wyglądał naprawdę na bardzo zmęczonego - dlatego nikt się nim nie zainteresował... Na szczęście przypomniałem sobie po 4 miesiącach kod do zapięcia i po 5 minutach Jubi leżał w Suce :) Po dojechaniu na miejsce udało mi się nim nawet pokonać kilkadziesiąt metrów!!! Stanie całą zimę na mrozie nie wpłynęło dobrze na jego podzespoły... Koła z trudem się obracały! Wieczór miałem więc zaplanowany! Postanowiłem rozebrać z niego co się da - większość części nadawała się na złom!

JubiJubi

Marian używał Jubiego cały rok więc długo nie myśląc zapakował mu prawdziwie terenowe opony. Te kloce ledwo mieściły się w widełkach! Niestety błotniki nie były przystosowane do tej szerokości ogumienia... Co kilka sekund wpadały w rezonans co kończyło się strasznym hałasem... Nie dało się przez to niermalnie przejechać przez miasto nie zostając zauważonym. Marian chyba traktował ten fakt zamiast dzwonka. Koło to pierwsze szpeje, które wyleciały od razu. Niedziałające oświetlenie też nie było mi już potrzebne! Kilka ruchów kluczem i zniknął też przedni błornik. Prawdziwe alumunium!!! Tego nie pomalujesz ;) Więcej czasu potrzebowałem z tylnim. Śruba mocująca klekota była w tak fatalnym stanie, że tylko dzięki silnej woli odkręciłem ją. Hamulce też nie pierwszej młodości wylądowały w koszu. Warto wspomnieć, że Jubi wyposażony był w klamki od pierwszego polskiego Górala! W latach 90-tych robiło to wrażenie jednak teraz traktuje je jako relikt poprzedniej opoki.

JubiJubi

Z korbami nie poszło mi już tak łatwo... Marian pewnego pięknego dnia miał bliskie spotkanie z autem na parkingu. Samochód uderzył na szczęście w bok Jubiego a nie w Mariana. Uszkodzeniu uległa korba. Marian miał na nię jedyne lekarstwo - palnik! Tak pospawaną korbę nie dało już się odkręcić. Nie dało się jeździć na czymś takim bowiem nie trzymała już ona swojej osi symetrii... Pozostało mi upiłowanie osi suportu!!! Mordowałem się chyba pół godziny, gdyż niestety to nie HT2 i nie jest puste w środku. Po litrach wylanych potu udało się zdjąć korby i wybić miski. Okazało się, że rama nie ma gwintów - nowe wkłady suportowe nie będą pasowały - pozostaje albo wklejenie na stałe, albo zakup oryginalnych części. Postanowiłem nie psuć formy Jubiego i iść w oryginał.

JubiJubi

Ostatnią częścią która mi została to stopka, z którą zajęło mi najwięcej czasu! Było tam tyle gwintu, że nie mogłem podejść kluczem nasadowym. Uchwyt do błotnika skutecznie też uniemożliwił dostęp do śruby. Z uporem maniaka zacząłem płaskim kluczem odkręcać jednak stopkę i po kilkudziesięciu minutach rama Jubiego była ogołocona ze wszystkiego. Waży 3,3kg więc widać, że nie jest to rama z XXI wieku. Obecne ramy aluminiowe ważą poniżej 2kg czyli 2x mniej... Jubi to jednak klasyk jedyny w swoim rodzaju więc taki szczegóły jak waga jest mało istotna. Tak ogołocona rama powinna być wyczyszczona ze starego lakieru. Ma ona jednak tyle zakamarków, że ręczna robota była niemożliwa. Postanowiłem po raz kolejny skorzystać z usług dobrej lakierni: "PPHU Gold-Tech Lakiernia proszkowa A. Wieruszewski i Syn". Malowałem u nich Białą Damę i trwałość lakieru jest rewelacyjna. Tutaj jednak chodziło mi tylko o piaskowanie. Jubi miał bowiem zostać stworzony w rost style. Rama nie mogła być inna jak tylko pordzewiała :)

JubiJubi


stat4u