El Piter - strona o tematyce rowerowej

Wyścigi

XIX Wyścig Niepodległości

11 listopad 2013 | Piter

11 listopada to szczególny dzień dla nas Polaków. Każdy stara się go uczcić na swój sposób. Niektórzy świętują odzyskanie niepodległości przy stole, inni na marszach a ja i Marian postanowiliśmy uczcić ten dzień na sportowo! Wzięliśmy udział w XIX Wyścigu Niepodległości, który został zorganizowany przez łódzkie Stowarzyszenie Cyklomaniaka. Wpisowe wynosiło zaledwie 25zł. Za tą symboliczną opłatę dostaliśmy pakiet startowy, elektroniczny pomiar czasu, oznakowaną oraz zabezpieczoną przez ratowników medycznych trasę, ciepły posiłek i nagrody dla najlepszych. Jak na poważnych już kolarzy przystało wystartowaliśmy w najmocniejszej kategorii M7 Elita 1989-1973 (24 do 40 lat).

Założenie było proste: wykonać 9 rund po 1,7km każda w jak najkrótszym czasie. Ponieważ, każdy z nas wyposażony był w chip i miał indywidualnie liczony czas, nie trzeba było pchać się na samym początku. Nasza taktyka zakładała, że puszczamy przodem wszystkich i startujemy jako ostatni. Był to dobry plan na samym początku wyścigu, gdzie wszyscy pchają się i brakuje miejsca na wyprzedzanie a o kontakt z innym zawodnikiem nie trudno. Jak zwykle jednak był pewien haczyk. Wyścig kończył się gdy pierwszy zawodnik ukończy 9 okrążenie. Zdublowanie powoduje brak możliwości ukończenia wszystkich rund. Trasa jednak była tak wąska i miejscami techniczna, że zdecydowaliśmy z Marianem na taki wariant.

Mieliśmy też plan, żeby wjechać wspólnie na linię mety z rozwiniętym biało-czerwonym szalikiem. W ten sposób ukoronowalibyśmy nasze świętowanie Dnia Niepodległości. Niestety plan planem a wyścig pokazał swój scenariusz. Ja ubrałem się w narodowe barwy: czerwona bluza z orzełkiem na piersi, biało-czerwony szalik, biały kask i rękawiczki. Przez mój strój stałem się chyba najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem na trasie :) Zostałem ochrzczony "szalikiem" lub "stylówą"! Doping na trasie był niesamowity. Na najtrudniejszym podjeździe ilekroć podbiegałem z rowerem (40 zębów z przodu skutecznie uniemożliwił mi podjeżdżanie) słyszałem z tyłu: "dawaj szalik!!!", "ale stylówa!!!". Popychanie mnie na podjeździe, mimo że nielegalne, dawało naprawdę kopa. Kibice tak mnie motywowali, że żałowałem, że to tylko 9 rund...

stylowa trąbka

Start odbył się bez większych przeszkód. Wystartowaliśmy z Marianem chyba jako ostatni. Marian, cwany lis, przeskoczył momentalnie kilka pozycji do przodu. Ja utknąłem za jakimś zawalidrogą z bagażnikiem i błotnikami... Droga zwęziła się momentalnie i o wyprzedzaniu nie mogło być mowy. Każda 1,7 kilometrowa runda miała jeden ostry podjazd. Mając z przodu blat zostawało mi zeskakiwanie z siodełka u podnóża wzniesienia. Może nie zyskiwałem przez to czasu ale nie spalałem mięśni już na samym początku (podjechać udało mi się na zapoznaniu trasy ale nogi wtedy mocno cierpiały).
Po pierwszym okrążeniu stawka się rozciągnęła i można było zabrać się za wyprzedzanie maruderów. Po Marianie jednak nie było śladu... Straciłem go z oczu już na pierwszym podjeździe (dla mnie podejściu). Mając jednak w świadomości, że wyścig trwa 9 rund zachowywałem spokój.

stylowa trąbka

Od drugiej do piątej rundy zaczęły się kłopoty. Zero rozgrzewki spowodował kolkę w prawym boku. Wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek przystanek bo czas uciekał... Musiałem uspokoić tempo i poczekać aż organizm przyzwyczai się do wysiłku. W ustach momentalnie zaczynało zasychać. Na szczęście miałem bidon. Marian niestety zapomniał o tym szczególe i przez cały wyścig pił swoją ślinę! Proste odcinki trasy pozwalały na uzupełnienie płynów tak więc mimo braku jakiejkolwiek amortyzacji nie było źle.

stylowa trąbka

Od szóstej rundy zaczynało się prawdziwe ściganie. Poradziłem sobie z kolką i zacząłem systematycznie łykać pojedynczych zawodników. Widać było, że z okrążenia na okrążenie tracą siły. Ja natomiast starałem się dogonić Mariana. I w tym właśnie momencie stało się najgorsze! Trudno było mi w to uwierzyć ale zaczęła zbliżać się do mnie kilkuosobowa grupka i to z niezłą prędkością. Okazało się, że było to czoło wyścigu. Tzw. "charty" momentalnie mnie łyknęli. Nawet za bardzo nie starałem się dotrzymać im tempa. Wiedziałem, że muszę trzymać swoje. To pozwalało mi na przesuwanie się systematyczne w stawce całego wyścigu. Niestety zostałem zdublowany i o dokończeniu 9 rundy nie mogło być mowy. Moje obawy sprawdziły się na końcu ósmego okrążenia - wyścig został zatrzymany - a ja nie dogoniłem Mariana... Mimo braku czasu na ciągłe treningi dysponuje on niesamowitą kondycją!!! Stary a jeszcze jary Marian pokazał dziś swoją klasę! Różnica co prawda była sekundowa ale należą się tutaj Mu gratulacje:

G R A T U L A C J E
M A R I A N !!!




Moje międzyczasy na poszczególnych rundach:

Runda (1,5km) Czas Mariana[min] Czas Pitera
1 5:05 5:07
2 3:58 4:07
3 4:08 4:13
4 4:03 4:13
5 4:12 4:09
6 4:11 4:07
7 4:21 4:18
8 4:14 4:16
9 b.d. b.d.
Suma 34:16 34:34

Wyniki XIX Wyścigu Niepodległości




ZDJĘCIA

stat4u